Może bez zbędnych wstępów przejdę do tego, co mi się się wymyśliło podczas stosowania różnych "diet" na metodzie prób i błędów kończąc. Oto zasady mojej diety, na której zamierzam oczywiście schudnąć :)
1. Nie oszukiwać się
Czyli nie wierzyć w "diety cud" lub diety ukierunkowane na jakieś konkretne produkty (jak na przykład u Dukana, nic tylko białko, białko i białko...; albo SB - wykluczająca węglowodany). Nie jest to spowodowane ewentualnymi skutkami zdrowotnymi (ilu ludzi tyle opinii - uwielbiam jak specjaliści sobie nawzajem zaprzeczają ;P) nie jestem dietetykiem, nie znam się na tych wszystkich odpowiednich proporcjach (ile w codziennym jadłospisie powinno się znaleźć węgli, białka, tłuszczy), ale posiadam zdrowy rozsądek i zamierzam z niego korzystać! :)
Dlaczego nie biorę pod uwagę takich diet? Zwyczajnie nie wierzę, że jestem w stanie raz na cale życie zrezygnować np. z węglowodanów. A takie trzymanie diety tylko i wyłącznie do uzyskania upragnionych cyferek na wadze - według mnie jest bez sensu. Nie mam ochoty odchudzać się z częstotliwością raz na dwa lata. Dlatego też kolejna zasada brzmi:
2. Nie ma produktów zakazanych
Tak, będąc na diecie zamierzam jeść pizzę, kebab, ciastka, smażone mięso oraz pić piwo. Ale! To będą 2 kawałki pizzy, a nie cała... To będzie domowy kebab (sos robiony przez mojego męża smakuje mi bardziej, niż ten z pobliskiej budki ;) no i koszta - skoro można taniej to czemu nie?) Ciacho? Raz na jakiś czas nie zaszkodzi, z pewnością nie utyję od tego 20 kilo w ciągu doby (od jakiegoś czasu mam ochotę wypróbować jakiś przepis na ciasto z fasoli - jeśli posmakuje to w ogóle już luzik jeśli chodzi o słodycze). Co do piwa - tylko i wyłącznie raz w tygodniu i będzie się to wiązało z długim spacerem (mamy ochotę na piwo? to nie idziemy do sklepiku pod blokiem tylko trasą "widokową"). Podsumowując cały punkt: Nie ma zakazanych produktów - zakazana jest spożywanie ich w NADMIERNEJ ILOŚCI. Równie ważna jest częstotliwość ich występowania - to taki:
3. Realny cel. Nie wyobrażam sobie rezygnacji z piwa. Takie założenie prędzej wyleczyłoby mnie z diety niż z chmielu. Dlatego też pojawia się punkt: nie częściej niż raz w tygodniu. Oczywiście lepiej by brzmiało raz na dwa tygodnie, albo raz w miesiącu, ale moje cele mają być realne, tak? Czyli wracamy do zasady numer 1- jak się zacznę oszukiwać, stawiać cele, których realizacja wydaje się być równie realna jak wygrana w totka - dieta skończy się tak, jak zawsze, czyli po miesiącu z gigantycznym bagażem frustracji. Także niech te "bomby kaloryczne" wpadają do jadłospisu, przecież i tak stawiam przede wszystkim na:
4. Ruch - bo od siedzenia się nie chudnie. Niestety ;P Niech to będzie cokolwiek, byleby wymagało oderwania tyłka od krzesła. Najlepiej codziennie - pamiętając, że mięśnie potrzebują czasu na regenerację! Taki spacerek w ramach przerwy od ćwiczeń, raz na 2 lub 3 dni, nie nadwyręży, a pozwoli trochę się zrelaksować. No i aktywność zaliczona :)
5. Nie zapominać o oczywistościach:
- obiad jeść raz dziennie! I co z tego, że został sos do makaronu. Hmm... idealny na burito? Owszem, ale na jutrzejszy obiad, a nie dzisiejszą kolację!
- waga kłamie - jeśli ktoś ma na tyle silna wolę, żeby nie ważyć się częściej niż raz w tygodni to chwała mu wielka! Ja bym chyba nie wytrzymywała... Osobiście nie znam kobiety, która trzymałaby się tej zasady ;) Po co się frustrować codziennymi wahaniami?
- lepiej się mierzyć - metr nie będzie kłamał...
- nie głodzić się - da się tak schudnąć. Chyba, że nasz organizm spanikuje i zacznie wszystko odkładać do "rezerw". No i dobrym zdrowiem i urodą raczej się długo nie nacieszymy...
- nie dać się zwariować opiniom innym - np. co do komponowania posiłków. Podobno białko jest najlepsze na kolację, a ja lubię zjeść jajka na śniadanie. Wieczorem mam większą ochotę na warzywa - i co? Cegiełki frustracji rosną...
- 5 posiłków dziennie? Rozumie ideę, na prawdę. Jednak nie jestem w stanie wprowadzić jej w życie. Cztery posiłki w zupełności mi wystarczą. I nie, pomijając podwieczorek, nie doświadczam uczucia "wilczego głodu".
Podsumowując:
1. Ograniczam kalorie
2. Wprowadzam codzienną aktywność.
3. Stawiam na zdrowy rozsądek.
4. Do wakacji jestem piękna! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz