wtorek, 9 października 2012

Ballada o kobiecie Palacza

No i stało się. Zaczynamy załazić za skórę naszym Ukochanym.
Co jednak jest prawdą - kurzy to moje Stworzenie Boże na potęgę. I już na początku wiedziałam, że nie chcę z tym walczyć.
Ot, bo się pilnuje - nie pali przy mnie, ciuchy mi nie cuchną dymem po jednej przejażdżce samochodem itp. W ogóle, jakąś taką ma technikę "szybkich dymków", więc nawet nie zauważam, kiedy czasem oddala się w celu zaspokojenia tejże potrzeby (psychicznej, jak razem ustaliliśmy, a nie fizjologicznej)...

I pomijając same dylematy walki i wojen, jakie od lat kobiety z mężczyznami toczą o władzę i pieniądze: czyli o rzucenie palenia - tak delikatnie zaczynając temat:
jaki geniusz marketingowy czy psycholog jakiś oświecony ( a zakamuflowany w nieokreślonej opcji w organach władzy UE...) przebił się z pomysłem etykietkowania złowróżbnymi napisami paczek papierosów i wyrobów tytoniowych?

No gdybym była palącą, to pewnie dodatkowo by mnie to bawiło.
Dość jednak rzec, że przy okazji zakupów kolejnych paczek przez mego Wybranka postanowiłam zebrać sobie pełną kolekcję owych etykietek.

Strach pomyśleć, co będzie, jeśli rzeczywiście zaczną na papierosach umieszczać atrakcyjne, kolorowe zdjęcia nowotworów, czy innych tam martwych płucek. No przecież zamiast tradycyjnego
- Marlboro proszę.
- Proszę bardzo. PIN i potwierdzić.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Dziękuję.

Zakup papierosów będzie wyglądał tak:
- Marlboro proszę.
- Proszę bardzo, a które? Z tymi martwymi płucami, czy zdeformowanymi ustami?
- A ma Pani te z najnowszej linii? Te z unikatowym zdjęciem wylewu na otwartej czaszce?
- No niestety już się skończyły, ale jest jeszcze - równie atrakcyjna paczka przypominająca o obniżeniu poziomu płodności...

i takie tam... gadki przy papierosku - i to niezapalonym.


Smoku!

Doszukujesz się geniusza/twórcy etykietek ostrzegawczych... chyba Cię troszeczkę rozczaruję. Otóż z tego co pamiętam (nie jestem pewna czy słusznie pamiętam, czy też trochę wymyślam)był to jeden z pierwszych procesów w stylu: Ale producent mi nie powiedział, że od tego mogę zachorować i umrzeć! Chcę gigantyczne odszkodowanie, coby umrzeć bogatym!  
Sąd przyznał rację poszkodowanemu, stąd pojawiły się plakietki  na paczkach i moda na absurdalne procesy.

Ale pomysł, ze zdjęciami zamiast napisów ostrzegawczych zdecydowanie do mnie przemawia ;D

Co do bycia towarzyszką palacza... Cóż, jest pewien sposób coby wybranek serca palenie zarzucił, ale... na produkowanie potomstwa jeszcze trochę za wcześnie ;) Z innych powodów nałogu nie rzuci. No to niech se pali... grunt, że nie przy mnie, ani nie w mieszkaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz