Ileż ja czasu spędziłam na selekcjonowaniu kosmetyków, wybierania ideału, który już nawet nie musi upiększać na siłę, ale żeby chociaż nie szkodził mojej twarzy....
Fakt, kondycja mojej skóry poprawiła się znacznie kiedy dobitnie podziękowałam ostatniemu dermatologowi i przestawiłam się na metodę własnych prób i błędów.
Po wieloletnim łykaniu różnych "cyklin" (supracyclina, tetracyklina, roaccutane, itp. draństw) i jednoczesnym pacykowaniu twarzy (podkłady, fluidy i inne rzeczy, które cerze trądzikowej zwyczajnie nie służą, ba! Jeszcze jak to wygląda paskudnie! Ropniaków i suchych skórek, nie da się zamaskować Drogie Panie, nie da! Takie krycie syfków na siłę, zawsze daje efekt odwrotny do zamierzonego. A jak jeszcze ma się źle dobrany odcień to już dramat galopujący...)
Po kuracji antybiotykowej musiałam doprowadzić do równowagi wątrobę oraz buzię, która w jakieś dwa miesiące po odstawieniu prochów zaczęła wyglądać gorzej niż przed pierwszą kuracją. W międzyczasie odważyłam się na ginekologa i zdecydowanie mogę stwierdzić, że 1/3 sukcesu należy do hormoników ;)
Może przestanę już się rozpisywać przez co to ja nie przeszłam i przejdę do konkretów ;)
Tymi sposobami traktuję buzię już prawie dwa lata i... jest bosko! ;D
Przede wszystkim odkryłam, że chociaż mam cerę trądzikową, moja buzia uwielbia być nawilżana. Dlatego też zarzuciłam wszelkie kosmetyki z alkoholem, siarką i słowem "antybakteryjne" w nazwie. Stosuję kremy matująco - nawilżające. Ze znalezieniem odpowiedniego miałam zasadniczy problem. W większości kremy wchłaniały się szybko, dobrze nawilżały, ale twarz błyskała się jak psu... narządy zewnętrzne... Fakt, jest na to sposób. Odrobina matującego pudru w kamieniu. Zdarza mi się używać go również teraz, ale trzeba pamiętać, że puder nakładamy wacikiem kosmetycznym, który siłą rzeczy będzie jednorazowy, a nie puszkiem, który po dwóch użyciach staje się wylęgarnią paskudztw, które panie za każdym razem aplikują sobie na twarz.
Uwaga, będzie kontrowersyjnie ;) Do mycia twarzy nie używam żeli/płynów/pianek/mydła przeznaczonych do tego, tylko żelu do higieny intymnej. Poleciła mi to kiedyś koleżanka, z którą pracowałam w drogerii. Postanowiłam spróbować i do tej pory nie mogę uwierzyć, że tak rewelacyjnie się sprawdza. Zasadniczo mam jedną uwagę, jeżeli ma się jakieś ranki, należy unikać płynów z kawasami.
Tonik, mleczko, a może 2 w 1? Osobiście nabrałam zaufania do płynu micelarnego. Doskonale nadaje się też do demakijażu oczu, także po co wydawać pieniądze na trzy oddzielne kosmetyki, jak można na jeden, skuteczny i nieinwazyjny ;)
Mając cerę trądzikową powinno używać się peelingów enzymatycznych. Ja osobiście przy ich aplikacji dostawałam nerwicy. Raz dorwałam peeling drobnoziarnisty Perfecty i wiem, że nigdy nie zamienię na inny! Nie zrobił mi krzywdy, nawet jak miałam dojrzałe ropniaczki i teoretycznie nie powinnam go używać. Buzia zawsze jest cudnie oczyszczona i przede wszystkim nawilżona :)
Została kwestia maseczek. Tak raz, czasem dwa używam maseczek oczyszczających. Częściej sięgam po odżywcze i nawilżające.
Kremik na noc? Zazwyczaj aloesowy (cudnie łagodzi) lub coś odżywczego.
Pod oczy kremik zimą, żele latem ;)
Mam nadzieję, że może komuś pomogłam. Albo przynajmniej zainspirowałam do delikatnych eksperymentów. U dermatologów spędziłam 10 lat. Moje indywidualne poszukiwania trwały 2 lata i nawet udało mi się pozbyć przebarwień :)
Syrenko!
Ty wydro!!
Czemuś się wcześniej nie pochwaliła swymi magicznymi metodami? To ja tu od lat nie wiem, gdzie oczy podziać i jak sobie radzić z tym, co mnie czasem na twarzy zaskakuje ( tak, też cykliny rozmaite mam za sobą i pomogły na tyle, że wyregulowały mi cykle pojawiania się i znikania pewnej części wyprysków...reszta po staremu, czyli dramat w ciapki - różowe, czerwone i te bardziej...no wiesz kolorowe, i złośliwe, jak tylko być potrafią ;/).
Nic się nie odzywam już do Ciebie! ( foch 5-minutowy, z przytupem takim jak stąd do tamtąd!!)
A jutro masz mi się zgłosić do raportu...przetestujemy te Twoje cuda i zdamy raport wojenny.
P.S. Podkłady podkładami, ale na oczyszczoną uprzednio skórę podkład REVLON - dostosowany do cery - działa wspaniale! Poza tym, że jest bardzo przyjemny w nakładaniu, nie czuję też maski na twarzy, która po uderzeniu - ot liścia jakiegoś jesiennego skruszeje i odpadnie. Maskuje doskonale ekscesy moich fabryk potowo - łojowych i w ogóle ok i cool.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz