Ochłonęłam już nieco z wczorajszych patriotycznych uniesień.
Nie chodziło o nic wiele. Kilka flag rozrzuconych po całym mieście - co najmniej, jakby wszyscy pogubili flagi, które na Euro2012 zdobiły każdy wolny kawałek przestrzeni.
Punk kulminacyjny dnia?
Msza Święta, a po niej zdecydowanie: oglądanie Tarnowskiej Nocy Kabaretowej.
Po tym, jak całość zakończyła się wzięłam głęboki oddech.
Jestem pełna szacunku dla Ludzi, którzy skomponowali widowisko, które z jednej strony było standardowym wyśmiewaniem słabości, z jakimi spotykamy się na co dzień, a z drugiej genialnym połączeniem tradycji kabaretu przedwojennego i współczesnego, odnoszącego się nie tylko do aspektu oswajania rzeczywistości przez śmiech, ale także spojrzenia na nią z zupełnie innej perspektywy.
Najlepszym tego przykładem był dla mnie występ Marcina Wójcika w przeróbce piosenki "Cała sala śpiewa z nami", który dotykał niezwykle trudnej tematyki w sposób, który od początku wydawał mi się...nadużyciem?
Nie wiem jak odebrali ten moment ludzi biorący udział w tamtych wydarzeniach, ale balansując na granicy dobrego smaku; artyzmu i kiczu; prowokacji i głębokiego przekazu, artyści Listopadowej Nocy Kabaretowej wybronili się w pełni i udowodnili, że nie ma jedynego słusznego oglądu świata, a patriotyzm można przeżywać także przed telewizorem.
Z pompatycznej akademii, upamiętnienie 11. listopada przetransformowano w wieczór pamięci i refleksji - pełnej radości i dumy z tego, że jesteśmy razem - nie tylko dlatego, że lubimy kabarety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz