Jakiś czas temu stwierdziłam, że internet jest już tak zasobny, że z powodzeniem odnajdę w nim wspomnienie lat swojego dzieciństwa, między innymi ukochane "Allo, Allo".
Niewiele jeszcze wtedy rozumiałam, a kiedy patrzę na to dziś - cieszy mnie równie bardzo (choć oczywiście inne rzeczy mnie bawią a niektóre wątki nareszcie rozumiem :)), a poza tym daje ciekawe spojrzenie na rzeczy, które przychodzi nam oglądać dzisiaj.
Oto mała francuska kawiarenka i jej właściciel - żonaty, acz ze skłonnością do pewnej uroczej kelnerki. Zawierucha wojenna i ogólne problemy związane z ruchem oporu i oprawcą, a pośród tego wszystkiego: nasz Rene, który zaplątany we wszystkie wątki naraz stara się nie wydać nikogo, a jednocześnie ze wszystkimi kooperować.
Niesamowite zwroty akcji i koncepcje na akcję, powodują, że i dziś serial ogląda się z ogromną przyjemnością.
Nie ma naciąganych dialogów - tylko wartka i ogromnie zaplątana akcja, z której nasz bohater stara się wyjść z twarzą i życiem.
Jasne charaktery głównych bohaterów, a jednocześnie istotna rola, jaką wielu z nich ma do odegrania w całej historii, powoduje, że szybko przyjmujemy ich w komplecie i pozwalamy uwieść się atmosferze kawiarenki, wokół której toczy się znaczna część opowieści.
Anglicy, grający Francuzów, którzy nie rozumieją ani słowa z tego co mówią Angielscy lotnicy - komizm w czystej postaci, mnogie żarty sytuacyjne i ogromne oddanie, z jakim aktorzy wcielali się w swoje role - po prostu idąc na całość!
Za jakiś czas zapewne znów wrócę do tego serialu. Był lekki i przyjemny, a jednocześnie oryginalny i w klimacie, którego większość znanych nam, współczesnych produkcji mogłaby pozazdrościć.
Produkcja trwała od roku 1982 do 1992. Duch serialu i jego absolutna "kultowość" spowodowały, że w 2007 roku nakręcono dodatkowy odcinek - z udziałem publiczności i w luźnej atmosferze wspominano stare dowcipy i kawiarenkę, od której wszystko się zaczęło.
Wspaniały serial, mówię Panu, bo... bo wie Pan...takich już nie robią...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz